sobota, 9 sierpnia 2014

Wspominkowo i urodzinowo

Po dwóch latach starania się o Amelkę nie mogłam uwierzyć w wynik testu ciążowego. Pojechałam na badanie krwi, ono też potwierdziło ciążę. Cieszyłam się i z niecierpliwością czekałam na pierwsze badanie u ginekologa. Na USG zrobionym w 4 tygodniu było widać jedynie kropeczkę, taką jak główka szpilki... Doktor powiedział, że nie da mi 100% potwierdzenia czy ta mini kropeczka, to już moje wyczekane maleństwo. Co zrobiłam? Całą drogę do domu płynęły mi łzy po policzkach, a mama mówiła "oj jak jest kropka to jest młody albo młoda i nie rycz mi tak" - miała racje :) 

Przez pierwsze cztery miesiące najczęściej odwiedzanym przeze mnie pomieszczeniem była łazienka... Mogłam wszystko jeść i pić, jedynie zapachy mnie zabijały. Brzuszek rósł i rósł :) Na jedno z badań kontrolnych zabrałam mamę, usłyszała bicie serduszka i zobaczyła małą "kosmitkę" na monitorze, chyba jej się podobało, bo słyszałam nutkę wzruszenia w jej głosie. Amelcia znakomicie umilała mi czas i gwarantowała wiele atrakcji w postaci ciągłych czkawek i niezliczonych kopniaków oraz jakiś sztuczek gimnastycznych. Piotrek jak wracał z pracy klękał przy łóżku i obserwował jak młoda szaleje w brzuchu :) Całe dziewięć miesięcy upłynęło baaardzo szybko. Zdążyliśmy się przeprowadzić, wyremontować nowe mieszkanie i pozostało nam czekanie...


Amelka miała przyjść na świat 29 lipca w poniedziałek. Tego też dnia dała mi silniej znać o sobie i około godziny 20-stej pojawiły się pierwsze skurcze. We wtorek jechaliśmy do szpitala, ale nas odesłali i tak do czwartku wieczora męczyłam się z koszmarnymi bólami... Około godziny 23-ciej w końcu nas przyjęli :) Piotrek dzielnie siedział przy mnie - nie wypuściłam go nawet na kawę ;) W piątek około 7 rano już nie wiedziałam co się dzieje, taka byłam wykończona, ale właśnie w tym czasie dostałam oksytocynę i się zaczęła jatka :D Wtedy myślałam, że czas płynie strasznie wolno, dzisiaj mam wrażenie, że od tej siódmej do dziesiątej była jakaś turbo przepaść czasowa. Mniejsza z tym ;) 2 sierpnia o godzinie 10:15 Amelka była z nami! 

Minął rok... 365 dni, a ja nie mam pojęcia kiedy. Teraz Amelka śpi smacznie w swoim pokoju, ale w ciągu dnia sama chodzi po mieszkaniu, woła mama i tata, potrafi powiedzieć także nie, tak, da, ja, baba i dziadzia :) Bierze książeczki do rączek i papla coś pod nosem, jakby czytała na głos. Wstydzi się jak widzi kogoś nowego, a zaraz robi wszystko by być w centrum uwagi. To niesamowite jak czas szybko płynie... 

Mam wrażenie, że jeszcze wczoraj leżała na mojej klatce piersiowej maleńka i bezbronna, a dziś jest taka duża i samodzielna. Chciałabym zatrzymać czas i móc dłużej cieszyć się każdym dniem, ale i tak jestem wdzięczna na mój największy skarb. Jak to kiedyś będziesz czytać córeczko, to wiedz, że jesteś spełnieniem moich najskrytszych marzeń i kocham Cię ponad wszystko! :*

Poniżej zdjęcia z Amelki urodzin. Oczywiście księżniczka wystąpiła w tiulowej spódniczce i wcinała samodzielnie tort :) Gapa ze mnie i nie uchwyciłam aparatem momentu wyboru jej ścieżki życiowej :D Mam na myśli wyboru przedmiotu z czterech jej podanych: książki, różańca, kieliszka i banknotu. Jak myślicie co chwyciła??? :)

 














9 komentarzy:

  1. Pięknie to napisałaś. Rzeczywiście czas szybko leci, ani się obejrzymy, a nasze córeczki na imprezy będą latać!

    OdpowiedzUsuń
  2. może banknot, bo szeleszczący? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Strzał w dziesiątkę :) Nawet nie było trzeba nim szeleścić, tylko go zobaczyła i od razu cap do rączki :)

      Usuń
  3. Kochana coreczko, mialas przesliczne urodzinki zorganizowane przez swoja mamusie. Kocham Cie strasznie mocno. Wiedz, ze kiedys jak bedziesz to czytac to pamietaj ze tatus tez byl kiedys spelnieniem mamusi najskrytszych marzen :D
    Kocham Was ponad wszystko :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rosną dzieciaczki, rosną. Cudna Amelcia! Pozdarwiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W tutu wygląda jak księżniczka :)

    OdpowiedzUsuń